Pierwotnie jubileuszowa – dziesiąta – edycja Rajdu Długodystansowego „Tamtendyk” miała odbyć się w kwietniu br. Niestety z uwagi na koronawirusa musieliśmy zmienić termin wędrówki. Wiele rzeczy uległo zmianie… Ostatecznie rajd odbył się 22 sierpnia, a zwyciężył wariant trasy z Torunia do Solca Kujawskiego.
Zbiórka uczestników nastąpiła w rezerwacie Kępa Bazarowa, a konkretnie przy punkcie z widokiem na toruńską starówkę. Z różnych przyczyn na trasę wyruszyło tylko dziewięciu piechurów. Już po kilku minutach marszu zatrzymaliśmy się przy ruinach postawionego w XV wieku zamku Dybowskiego. Od tego momentu szliśmy w pobliżu Wisły, najpierw wzdłuż brzegu, a następnie na wale przeciwpowodziowym. Po około dwóch kilometrach od ruin zamku dotarliśmy do Fortu X Twierdzy Toruń – Baterii Nadbrzeżnej. Jeszcze w tej części trasy było gorąco i każdy łapczywie szukał chociaż odrobiny cienia. W miarę upływu czasu aura zaczęła się jednak zmieniać. W Małej Nieszawce urządziliśmy krótki postój przy pomennonickim kościele z końca XIX wieku. Dalsza droga wiodła w stronę Cierpic. Tak się akurat złożyło, że pierwszy tego dnia deszcz zaskoczył nas przed jedynym na całej trasie rajdu sklepie. Nietrudno odgadnąć, że skorzystaliśmy z tej szansy. Droga w stronę stacji PKP Cierpice Kąkol upłynęła nam w większości w towarzystwie obfitego deszczu. Niemniej na krótko, przed osiągnięciem tego miejsca opady ustały. Na peronie stacji nastąpił czas pierwszych pożegnań i podziękowań. Podziękowaliśmy za udział w rajdzie kol. Grażynie, powitaliśmy zaś kol. Wiesława, który wędrował z nami od tego miejsca. Nie uszliśmy daleko od stacji a spotkała nas miła niespodzianka którą zorganizował dla uczestników rajdu kol. Krzysztof Skorupka. Poczęstunek w formie chłodnika bardzo wszystkim smakował. Wkrótce po raz kolejny raz zaczęło padać. W szybkim tempie pokonywaliśmy kolejne kilometry, mijając schrony tzw. Tobruki z okresu II wojny światowej. Na tym etapie trasy mogliśmy podziwiać też widoki na Wisłę z wysokości skarpy. Postoje nie były zbyt długie, nie tylko z uwagi na deszcz ale i dokuczające komary. Na stacji PKP Przyłubie pożegnaliśmy się z kolejnymi uczestnikami wędrówki. Każdy piechur otrzymał pamiątkowy dyplom. Na ostatnie kilometry trasy, wiodące czarnym szlakiem im. Jerzego Szafkowskiego zdecydowało się już tylko czterech piechurów. Początkowo deszcz trochę przybrał na sile, ale w miarę zbliżania się do Solca było już lepiej. Po wejściu do Solca od strony ul. Leśnej deszcz całkowicie ustał. Jeszcze tylko ostatnie kilometry i meta na soleckim dworcu PKP! Na sam koniec czwórka piechurów wykonała pamiątkowe zdjęcie, dokumentując przebyty dystans. W nogach było już 45 kilometrów…
Dziękujemy wszystkim, którzy mimo problemów i przeciwności zdecydowali się razem z nami wziąć udział w wędrówce. Dziękujemy za wsparcie od wszystkich, którzy nie mogli pójść z nami, ale nam kibicowali. Dziękujemy Nadleśnictwu Solec Kujawski za wsparcie rajdu oraz Krzysztofowi Skorupce za zorganizowanie posiłku.
P.S. Epilog tej relacji jest niestety bardzo smutny. Półtora tygodnia po „Tamtendyku” zmarł jeden z uczestników rajdu kol. Paweł. Cześć Jego Pamięci!